niedziela, 19 lutego 2017

Mały wyjazd, mała przerwa. Innymi słowy, ucieczka od wszystkiego.

Spodziewałam się, że tak będzie. Zaczęło się fajnie, a z czasem mniej mi się chce tu zaglądać, nie wiem czemu. Być może to przekonanie, że nikt za bardzo tu nie zagląda, a tym bardziej nikogo to nie interesuje, ale cóż. Tak, jest nowy post, jestem i ja.
Lubię czytać i pić kawę sama. Lubię jeździć sama autobusem i wracać sama do domu, Mogę wtedy wszystko przemyśleć i puścić wodze fantazji. Lubię jeść i słuchać muzyki sama. Ale w momencie gdy widzę matkę ze swoim dzieckiem, dziewczynę ze swoim ukochanym, albo dwie śmiejące się przyjaciółki zdaję sobie sprawę, że chodź lubię być sama, nie mam ochoty być samotna, bo to cholernie przykre. Ile razy wmawiałam sobie, że kiedy już znajdę pracę, zamieszkam sama, a w domu będzie od groma roślin i książek, a ja sama będę piła kawę i zatracała się w książkach, które pokocham skoro nikt nigdy nie był w stanie pokochać mnie. Dzisiaj gdy o tym myślę, uważam, że to dość aroganckie podejście, zamknąć się w czterech ścianach i nie dawać sobie rady samej ze sobą? Odpuszczam to sobie. Mój plan na teraz? Właśnie go rozpoczęłam. Uciekam do różnych miejsc na świecie, z dala od domu, od szkoły i od tej cholernej codzienności. Lecę, zwiedzam, żyje chwilą.
Żyję. Czy to nie najważniejsze? Po prostu żyję, robię to na co mam ochotę, śmieję się i płaczę..
Robię to co ludzkie, a to takie piękne.
Teraz Anglia. Zbieram fundusze i Barcelona. Spełniam marzenia.
Może by tak lista rzeczy do wykonania przed osiemnastką? Oczywiście, od 28 zaczynam :)
DO KLIKNIĘCIA