środa, 25 stycznia 2017

Ostatnimi czasy coraz częściej zaczynam zauważać, jak bardzo ludziom ciężko jest nawiązać nowe znajomości bez potrzeby internetu. Już nawet nie znajomości, ale rozmawiać o pewnych sprawach, niekoniecznie tych POWAŻNYCH, ale o prostych tematach życia codziennego, również przychodzi dość opornie.
Muszę przyznać, że to dosyć przkre, że nie potrafimy ze sobą rozmawiać, że słowa zamieniamy w literki, kiedy nasz język jest pięknym językiem. Oczywiście, że jest łatwiej, że prościej jest coś napisać, aniżeli powiedzieć, ale czy to nie na tym polega ten cały trud życia? Aby mówić? Rzecz jasna z sensem, chociaż i o pierdołach, ale mówić. Zauważyłam też, że jak już ktoś zacznie mówić, to nie ma w tej osobie tej pewnej iskry, chęci mówienia, lecz jest obojętność w słowach, nie mają tego wyjątkowego sensu.
Słyszałam wiele tekstów typu:
*Człowiek uczy się na błędach
*Co Cię nie zabije to Cię wzmocni
*Podróże kształcą
To wszystko nie prawda. Nie podpisałabym się pod tym i w swoim dzieciom nie mam zamiaru o tym mówić. Niektórzy ludzie potrafią 10 lat walić głową w ścianę i ciągle są zdziwieni, że głowa ich boli a ściana nadal stoi. Tak że człowiek uczy się na błędach, jeśli wie, że je popełnia. Podróże kształcą? Tak, ale tylko wykształconych ludzi. Ludzie jadą do Egiptu, stoją pod piramidami i mówią: Patrz jaka niska, wyższa się wydawała. I to jest koniec refleksji na temat trzech tysięcy lat historii. Jadą do Meksyku i na pytanie "Jak było?" odpowiadają: "Meksyk jak Meksyk, ciepło było". No i co nie zabije to wzmocni, to nie prawda. Co nie zabije, to nie zabije wcale nie musi wzmacniać. Potrafi sponiewierać i zostać na cale życie.
Odnosząc się jeszcze wyżej, sama mam czasami momenty, gdy krępuje się mówić, kiedy boję się reakcji mojego rozmówcy, ale staram się to zwalczać. Nie bójmy się mówić. Mówmy o tym co czujemy. Mówmy o uczuciach. Mówmy o tym co nas gryzie i drażni. Rozmawiajmy ze sobą, przecież to takie cudowne.
Niektóre słowa, są piękne, wystarczy je w odpowiednim momencie powiedzieć, a tym możemy poprawić nie jedno samopoczucie.

Może dość tych refleksji na dziś, ahh, fizlofia 😏
Do kliknięcia 💕

środa, 18 stycznia 2017

No to lecimy z tematem.
Zbieram się do tej notki od jakiś dwóch tygodni jak nie lepiej, i zawsze się kończyło na zamknięciu laptopa. 
Nie wiem co jest nie tak. 
Chodź bardzo prawdopodobne jest to, że choroba która mnie tak cudownie rozłożyła się do tego przyczyniła, ale nie o tym. 
Ale jest, mimo wszystko jest.
Witam serdecznie, tego jakże mroźnego wieczoru. I tak -4 to dużo. Dla mnie, jako zmarzlucha jak najbardziej :)
Dużo się wydarzyło w zasadzie przez ostatnie dni. W zasadzie początek roku zaczął się fatalnie, aczkolwiek na dzień dzisiejszy przynajmniej mam świadomość na czym stoję, a przede wszystkim jest w gruncie rzeczy, dość dobrze. 
Tydzień zwolnienia, nie wiem czy dobrze mi zrobił. Mam niby tyle myśli, a zarazem nie potrafię ich pozbierać do "kupy" i mam wrażenie pustki w głowie.
Dziwne.
Momentami, mam blokadę aby coś fajnego, sensownego przede wszystkim, napisać czy zaprezentować i za żadne skarby świata, nie mogę nic z siebie wyrzucić. 
Niektórzy potrzebują tego "dobrego dnia" ,a innym powiesz: "Hej, potrzebna nowa notka na bloga!"
A ci siadają i piszą, jak by ktoś kran ze słowami odkręcił, niesamowite. 
Chodź słowo pisane, chyba częściej "przychodzi" łatwiej niż mówione. Ale co ze mnie za znawca ;) 
Potrzebowałam, gdzieś wywalić, pewną część tego bałaganu, który mam w głowie z nadzieją, że kolejny wpis, będzie szybciej i będzie bardziej "o czymś".
Uznajmy to za koniec.
Ale i za razem początek.
Do kliknięcia :)