No to lecimy z tematem.
Zbieram się do tej notki od jakiś dwóch tygodni jak nie lepiej, i zawsze się kończyło na zamknięciu laptopa.
Nie wiem co jest nie tak.
Chodź bardzo prawdopodobne jest to, że choroba która mnie tak cudownie rozłożyła się do tego przyczyniła, ale nie o tym.
Ale jest, mimo wszystko jest.
Witam serdecznie, tego jakże mroźnego wieczoru. I tak -4 to dużo. Dla mnie, jako zmarzlucha jak najbardziej :)
Dużo się wydarzyło w zasadzie przez ostatnie dni. W zasadzie początek roku zaczął się fatalnie, aczkolwiek na dzień dzisiejszy przynajmniej mam świadomość na czym stoję, a przede wszystkim jest w gruncie rzeczy, dość dobrze.
Tydzień zwolnienia, nie wiem czy dobrze mi zrobił. Mam niby tyle myśli, a zarazem nie potrafię ich pozbierać do "kupy" i mam wrażenie pustki w głowie.
Dziwne.
Momentami, mam blokadę aby coś fajnego, sensownego przede wszystkim, napisać czy zaprezentować i za żadne skarby świata, nie mogę nic z siebie wyrzucić.
Niektórzy potrzebują tego "dobrego dnia" ,a innym powiesz: "Hej, potrzebna nowa notka na bloga!"
A ci siadają i piszą, jak by ktoś kran ze słowami odkręcił, niesamowite.
Chodź słowo pisane, chyba częściej "przychodzi" łatwiej niż mówione. Ale co ze mnie za znawca ;)
Potrzebowałam, gdzieś wywalić, pewną część tego bałaganu, który mam w głowie z nadzieją, że kolejny wpis, będzie szybciej i będzie bardziej "o czymś".
Uznajmy to za koniec.
Ale i za razem początek.
Do kliknięcia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz